10 czerwca 2022, 17:34
Jest już trzecia nad ranem, rodziców nie ma jeszcze w domu. Pewnie siedzą teraz pod jakimś sklepem i piją wódkę. Ale przynajmniej jest spokój. Chyba się pomodlę, pogadam trochę z Tym na Górze. Wiem, dziwna jestem, gadam sama ze sobą. Ale wierzę, że On gdzieś tam jest i mnie słucha. Może w końcu odpowie na moje modlitwy i rodzice przestaną pić, a tata znajdzie nowa pracę. Może w końcu przestaniemy żyć z zasiłku, który pobieramy z opieki społecznej? Pomodlę się, potem położę się spać, albo zrobię sobie herbaty?
-Kurcze, dlaczego ich jeszcze nie ma?! Mimo tego, że piją kocham ich i boję się o nich. W końcu są moimi rodzicami, to oni dali mi życie, pokazali świat, który w pierwszych latach mojego dzieciństwa był naprwdę piękny. A po drugie rodziny się nie wybiera, rodzina się ma.
-Cholera, gdzie się oni podziewają?!- Idę zrobić tą herbatę, to trochę czasu zleci. Wchodzę do ciemnej kuchni, na stole stoją butelki po piwie, w milczeniu wrzucam je do kosza na śmieci. Otwieram lodówkę- No, tak trzeba zrobić zakupy.- mówię sama do siebie i napełniam czajnik wodą po czym ustawiam go na gazie. Wyciągam z szafki, zawieszonej nad zlewem, mój ulubiony kubek. Jest w kolorze niebieskim w białe maleńkie chmurki. Kubek ten dostałam od rodziców, jeszcze gdy mieszkaliśmy w naszym starym domu, któregoś dnia przechodząc obok sklepu z kubkami zobaczyłam go na wystawie, odrazu mi się spodobał. Kilka dni później, gdy wstałam rano i weszłam zaspana do kuchni tata podał mi ten właśnie kubek napełniony gorącym kakao, pięknie świeciło tamtego ranka słońce, a mama stojąc w promieniach tego słońca, wpadających przez okno wyglądała tak pięknie...
 
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz